Rex
Rex celebruje ciemną stronę gejowskiej erotyki. Nawet portrety czy akty jego autorstwa niepokoją, a co dopiero scenki rodzajowe z życia szaletów publicznych, darkroomów innych mroczycznych scenerii, w których spotykają się spragnieni seksu, prawdziwi mężczyźni.
Rex buduje swoją rzeczywistość z czarnych i białych plam, dzięki czemu staje się jeszcze bardziej wyrazista, choć przez to wcale nie bardziej jednoznaczna: dosłowność bieli pogłębiona zostaje niepokojącą nieokreślonością czerni, mrocznymi niedopowiedzeniami, w które ma się ochotę natychmiast zagłębić, dotknąć, powąchać.
Mimo pozornego wyciszenia i spokoju, także i ten obrazek aż buzuje od podtekstów. Papierosa pali się zwykle "po", zresztą w tym względzie autor nie pozostawia wątpliwości - kropla nasienia, zwieszająca się leniwie z półwzwiedzionego penisa mówi wszystko. Mężczyzna jest odprężony, niedbale gładzi ręką tors. Rzecz prawdopodobnie odbyła się dość pospiesznie, nie ściągnął podkoszulka.
I tylko jednego nie wiemy wcale: gdzie jest kochanek? Nikt nie leży obok. Odszedł na chwilę, do toalety? kuchni? telefonu? czy - co bardziej pasowałoby do rexowych wizji - siedzi zamknięty w jakiejś piwnicy, przywiązany do pisuaru, zakneblowny i poniżony?
A może jest bardziej banalnie: mężczyzna zabawiał się ze sobą? Tylko czy wtedy byłby tak usatysfakcjonowany i palił później papierosa? Pewnie nie, więc długo jeszcze przyjdzie nam zgadywać, co stało się, zanim położył się w pościeli.