ComiXXX: Robert Young
Niestety, nie doszukałem się wersji angielskiej, wobec czego poprzestaję na hiszpańskim tłumaczeniu. Spod wymazanych tekstów wyłaniają się tu i ówdzie japońskie robaczki, co wskazuje, że romantyczna historia powstała na potrzeby mangowego rynku. W związku z czym nie podejmuję się wymądrzania meandrów internatowej opowieści, wystarczyć musi, że zawiera wystarczający ładunek scen erotycznych, które jak wiadomo i bez zrozumienia tekstu pozostają całkiem czytelne i uniwersalne w wyrazie.
Jeśli chodzi o stronę graficzną, to w obrazkach Roberta Younga bawi szczególnie połączenie delikatnej kreski, niemal ołówkowej, miękkiej, gęsto położonej, rozmytej, z dosadnymi i niezwykle szczegółowymi treściami, które przekazuje, do najmniejszej fałdki na prezetwatywie włącznie. A to wszystko z udziałem bohaterów o twarzach łagodnych, niczym z przedszkolnych kreskówek lub książeczek dla dzieci.
Ale to tylko taka refleksja na marginesie, żeby nie było, że się gapię zupełnie bezmyślnie...