Moriuo
Moriuo rysuje zwalistych mężczyzn o łagodnych rysach, z filuterną bródką i błyskiem romantyzmu w oku.
Tego obrazka nie ma już na jego stronie i bardzo się cieszę, że udało mi się go kiedyś znaleźć. Ujmuje mnie jego oględność, brak ostatecznych szczegółów - wszystko zamyka się w sygnałach: wyrazie twarzy, gwałtownym ściągnięciu brwi, kompozycji wspartych na sobie ciał.
Ciemne pomieszczenie, gdzieś przy basenie. Niedomknięte drzwi. Pospiesznie zsunięte kąpielówki, okulary nie zdjęte z głowy. Jasne ślady po bieliźnie, skóra biodra uginająca się cieniem pod silnymi palcami.
Desperacki uścisk ramion, powieki zaciśnięte w grymasie bólu? szczęścia? ekstazy? Krople ściekające powoli po skórze pleców i uda. Cudowny moment - rozchylone nozdrza, maksymalne wygięty łuk pleców, spięcie mięśni na sekundę przed ostatecznym opadnięciem z sił.
Obraz zmysłowy, w swym niedopowiedzeniu mówiący o wiele więcej, niż gdyby pokazał wszystko.